NFZ na skraju bankructwa – czy pacjenci zapłacą za kryzys systemu ochrony zdrowia?

Narodowy Fundusz Zdrowia stoi dziś w obliczu najpoważniejszego kryzysu finansowego od lat. Eksperci alarmują: luka budżetowa w systemie ochrony zdrowia może sięgnąć nawet 250 miliardów złotych w ciągu najbliższych trzech lat. Co to oznacza dla pacjentów, lekarzy i całego państwa? Czy czekają nas dłuższe kolejki do specjalistów, zawieszenia przyjęć szpitalnych i przerzucanie kosztów leczenia na obywateli?

Gigantyczna dziura w budżecie NFZ

Zgodnie z analizą Federacji Przedsiębiorców Polskich oraz Instytutu Finansów Publicznych, w latach 2025–2028 w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia może zabraknąć aż 216 do 249 miliardów złotych. Tylko w 2024 roku luka ta sięga już ponad 30 miliardów, a wiele szpitali nie otrzymało jeszcze środków za tzw. nadwykonania z pierwszego kwartału.

W praktyce oznacza to ogromne opóźnienia w płatnościach, napięcia finansowe w placówkach medycznych, a nawet decyzje o ograniczeniu przyjęć pacjentów, co może bezpośrednio odbić się na zdrowiu i bezpieczeństwie obywateli.

Dlaczego NFZ się sypie?

Kryzys NFZ to efekt wielu nakładających się na siebie czynników. Przede wszystkim są to:

  • Rosnące koszty funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, w tym gigantyczne podwyżki wynagrodzeń dla personelu medycznego, które generują dodatkowe obciążenia rzędu 15 miliardów złotych rocznie.

  • Poszerzenie zakresu świadczeń finansowanych przez NFZ, m.in. w zakresie ratownictwa medycznego i programów lekowych.

  • Brak korekty składki zdrowotnej, która obecnie nie pokrywa realnych kosztów leczenia. Różnicę pokrywa budżet państwa, ale i ten ma swoje limity.

Do tego wszystkiego dochodzi zmiana zasad finansowania – od 2026 roku NFZ zostanie objęty tzw. regułą wydatkową, co oznacza, że rząd nie będzie już mógł swobodnie „dosypywać pieniędzy” bez konieczności cięć w innych sektorach.

Konsekwencje dla pacjentów i szpitali

Skutki kryzysu mogą być odczuwalne bardzo szybko. Najważniejsze z nich to:

  • Wydłużenie kolejek do lekarzy specjalistów, diagnostyki i zabiegów planowych.

  • Ograniczenie przyjęć pacjentów w wielu szpitalach, które już dziś balansują na granicy wypłacalności.

  • Wzrost znaczenia prywatnych usług medycznych, co oznacza, że pacjenci, którzy mogą sobie pozwolić na leczenie prywatne, szybciej otrzymają pomoc – pogłębiając nierówności zdrowotne.

  • Realne ryzyko przeniesienia kosztów leczenia na obywateli, np. przez dodatkowe opłaty lub współfinansowanie niektórych usług.

Czy są jakieś rozwiązania?

Zarówno eksperci, jak i środowiska przedsiębiorców proponują szereg rozwiązań, które mogłyby uratować NFZ przed zapaścią. Wśród najważniejszych pomysłów znajdują się:

  • Ujednolicenie składek zdrowotnych i chorobowych – to mogłoby przynieść nawet 24 miliardy złotych dodatkowych wpływów rocznie od 2026 roku.

  • Reforma systemu wynagradzania pracowników ochrony zdrowia, tak aby nie generował niekontrolowanego wzrostu kosztów.

  • Przegląd i optymalizacja koszyka świadczeń gwarantowanych – skupienie się na leczeniu najpoważniejszych chorób i tych, które dają najlepsze efekty zdrowotne.

  • Rozbudowa profilaktyki i opieki podstawowej, aby ograniczyć koszty hospitalizacji i leczenia ciężkich przypadków.

Czy to celowa destrukcja systemu?

W przestrzeni publicznej nie brakuje komentarzy, że to wszystko może być elementem większego planu. Niektórzy politycy i komentatorzy twierdzą, że brak działań rządu wobec pogłębiającego się kryzysu wygląda na celową destrukcję systemu publicznego. Czy chodzi o to, by zniechęcić pacjentów do NFZ i otworzyć rynek dla prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych?

Takie podejrzenia mogą brzmieć jak teoria spiskowa, ale kiedy spojrzymy na ograniczoną reakcję władz i brak konkretnych działań naprawczych, trudno nie odnieść wrażenia, że państwo powoli wycofuje się z odpowiedzialności za ochronę zdrowia.

Kto zapłaci za leczenie?

Odpowiedź jest prosta i brutalna: zapłacą pacjenci. Jeśli państwo nie znajdzie sposobu na zbilansowanie systemu, realne koszty leczenia zostaną przeniesione na obywateli – w postaci prywatnych wizyt, wykupywania świadczeń „poza kolejką” czy rezygnacji z leczenia z powodu barier finansowych.

To oznacza powrót do modelu zdrowia „dla bogatych”, z którym Polska miała już do czynienia w latach 90. Czy to właśnie przyszłość, jaka czeka system NFZ?