W ostatnim czasie niektóre media i profile społecznościowe rozgrzały emocje do czerwoności, informując o rzekomym „nożowniku” obecnym podczas spotkania publicznego w Świnoujściu. Sugerowano zagrożenie, panikę, a nawet próbę ataku. Prawda? Zgoła inna – nie było żadnego ataku, nie było zagrożenia, nie było nożownika. Było tylko niepotrzebne sianie strachu i medialna manipulacja.
Choszczno w sieci - Spis treści
Nożownik w Świnoujściu na spotkaniu z „Trzaskobusem” ? Prawda szokuje, policja ujawnia fakty!
Co się wydarzyło naprawdę?
Zgłoszenie dotyczyło mężczyzny, u którego w kieszeni zauważono nożyk typu ratowniczego. Osoba, która to zauważyła, poinformowała policję – funkcjonariusze pojawili się na miejscu i szybko zweryfikowali sytuację. Mężczyzna nie wyciągał noża, nie wykonywał żadnych ruchów mogących sugerować zamiar ataku, nie zachowywał się agresywnie. Nie był też mieszkańcem Świnoujścia.
Policja jednoznacznie stwierdziła: nie było zagrożenia dla osób postronnych. Cała sytuacja została wyjaśniona na miejscu – bez potrzeby eskalacji i sensacyjnych nagłówków.
Co mówi prawo?
Zgodnie z art. 50a Kodeksu Wykroczeń, posiadanie noża w miejscu publicznym jest karalne tylko wtedy, gdy istnieją przesłanki wskazujące na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa. W tym przypadku takiego zamiaru nie było – co potwierdzili interweniujący policjanci.
Dlaczego więc media podsycają strach?
Sianie paniki, klikalność, polityczne zagrywki? Powody mogą być różne, ale efekt jest jeden – niepotrzebny niepokój wśród mieszkańców i rozpowszechnianie fałszywego obrazu sytuacji. W dobie szybkiego obiegu informacji łatwo wywołać chaos – wystarczy chwytliwy tytuł, zmanipulowane zdjęcie i emocjonalny wpis. Prawda schodzi na dalszy plan.
Podsumowanie: po co straszyć ludzi?
Fakty są jasne: nie było zagrożenia, nie było przemocy, nie było naruszenia prawa. Było za to rozdmuchanie sytuacji, która nie miała podstaw, by być uznana za niebezpieczną. W obliczu takich manipulacji warto zachować zdrowy rozsądek i weryfikować informacje u źródła – zanim uwierzymy w kolejne „sensacyjne” doniesienia.