Kryzys dorsza na Bałtyku

Kryzys dorsza na Bałtyku – kiedy wrócą złote czasy polskiego rybołówstwa?

Dorsz na Bałtyku – gatunek w kryzysie. Co dalej z polskim rybołówstwem?

Złote czasy dorsza już za nami

Jeszcze w latach 70. i 80. XX wieku dorsz był symbolem bogactwa Morza Bałtyckiego. Biomasa tego gatunku osiągała wtedy rekordowe wartości, a polskie kutry rybackie przeżywały prawdziwy rozkwit. Jak przypomina prof. Jan Horbowy z Morskiego Instytutu Rybackiego, był to efekt naturalnych wlewów słonych, natlenionych wód z Morza Północnego, które sprzyjały rozmnażaniu dorsza.

Co doprowadziło do upadku populacji dorsza?

Od końca lat 80. sytuacja uległa drastycznej zmianie. Globalne ocieplenie i brak odpowiednich warunków środowiskowych doprowadziły do gwałtownego spadku liczby dorszy. Dodatkowo, pojawienie się pasożytów, takich jak nicienie z rodziny Anisakidae, zwiększyło śmiertelność ryb. W efekcie dorsz, wcześniej powszechny na polskich stołach, stał się towarem deficytowym.

Odbudowa dorsza potrwa dekady

Eksperci nie mają złudzeń – odbudowa populacji dorsza może potrwać nawet 30 lat, o ile nastąpią sprzyjające zmiany klimatyczne i środowiskowe. Przykład z Nowej Fundlandii pokazuje, że powrót do dawnych zasobów wymaga ogromnej cierpliwości.

Co dalej z rybołówstwem?

Dziś głównym źródłem połowów na Bałtyku pozostają śledzie i szproty, jednak i one nie dają gwarancji stabilności. Dlatego wielu rybaków decyduje się na złomowanie kutrów lub przebranżowienie – często przy wsparciu funduszy unijnych.


Jeśli sytuacja się nie poprawi, rybołówstwo na Bałtyku może stać się jedynie wspomnieniem. Aby ratować zasoby dorsza, potrzebna jest nie tylko cierpliwość, ale i skuteczna strategia ochrony środowiska morskiego.