Niemcy nadal kupują rosyjski gaz?

Niemcy nadal kupują rosyjski gaz? Sztuczka z LNG przez Francję i Belgię

Omijanie sankcji czy strategiczne zakupy?

Mimo oficjalnych sankcji wobec Rosji i deklaracji uniezależnienia się od rosyjskiego gazu, Niemcy wciąż korzystają z tego surowca. Jak to możliwe? Kluczową rolę odgrywa tu państwowa spółka SEFE, która importuje skroplony gaz ziemny (LNG) przez terminale we Francji i Belgii. Dzięki temu oficjalne dane wskazują, że Niemcy nie kupują rosyjskiego gazu – w rzeczywistości jednak LNG trafia do ich systemu energetycznego.

Francja i Belgia pośrednikami w imporcie rosyjskiego gazu

W 2024 roku niemiecka SEFE zakupiła aż 4,2 mln ton rosyjskiego LNG, co stanowiło około ⅔ całkowitego importu tego surowca do Francji. Głównym punktem przeładunkowym był francuski terminal LNG w Dunkierce. W sumie zrealizowano 58 transportów.

Podobny proceder ma miejsce w Belgii, która jest drugim co do wielkości odbiorcą rosyjskiego LNG w Unii Europejskiej. Następnie gaz ten trafia do Niemiec, co pozwala omijać bezpośrednie transakcje z Rosją.

Czy sankcje energetyczne UE działają?

Działania Niemiec rodzą pytania o skuteczność sankcji na rosyjski gaz. Formalnie Rosja nie sprzedaje gazu do Niemiec, jednak w praktyce surowiec płynie do ich gospodarki za pośrednictwem innych krajów UE.

Taka sytuacja budzi kontrowersje i podważa politykę uniezależniania się od rosyjskich źródeł energii. Czy Unia Europejska powinna wprowadzić dodatkowe regulacje w celu uszczelnienia sankcji? A może niemieckie działania są jedynie efektem pragmatyzmu energetycznego?

Jedno jest pewne – Niemcy wciąż korzystają z rosyjskiego gazu, choć robią to w sposób pośredni, unikając bezpośrednich zakupów.